loader gif

„Bede grał w gre”, czyli istota świadomego życia

Na pewno nie raz zadawałeś sobie pytanie: jaki sens ma moje życie? A może zastanawiałeś się nad tym, kim jesteś i co tu robisz? Czy towarzyszy ci jakiś wyższy cel, który masz wypełnić?

Jeśli tak, to nie jesteś osamotniony w swej dociekliwości. Paulo Coelho pisze, że nie tyle ważne jest znajdowanie odpowiedzi, co zadawanie odpowiednich pytań. Temat istoty czy sensu życia, to temat rzeka. Który zresztą uwielbiam i w tej rzece mogę się z radością kąpać nawet przy dwudziestostopniowym mrozie.

Jakieś kilka lat temu, gdy nie było jeszcze Internetu w domach – wiem, jak to brzmi, jednak nie jestem staruszką – często grywałam w gry komputerowe. Miałam oczywiście swoje ulubione, takie jak Heroes of Might and Magic, Mortal Kombat czy Unreal Tournament. Pomijam pospolite początki w postaci węża zjadającego wszystko, co pojawia się na jego drodze i temu podobne przypadki. Granie w gry dziś dla niektórych jest pasją, dla innych pracą, a do mojego doświadczenia, z perspektywy czasu, wniosło z kolei wiele inspiracji. I dla mnie życie jest jak gra komputerowa. To tak naprawdę wirtualny świat, który wydaje się być prawdziwym, ponieważ angażuje cię emocjonalnie.

Dlaczego decydujesz się zagrać? Otóż, dla rozrywki. Jeśli masz wolną chwilę, wypadałoby ją spożytkować na cos przyjemnego. Załóżmy, że jako dusza masz nieskończoną ilość wolnego czasu. Wybierasz więc jakąś grę, która cię zainteresowała. Zapoznajesz się na początek z zasadami. Znajdą się też tacy, którzy pomijają ten krok, ponieważ wolą uczyć się metodą prób i błędów. To są ci odważni. Pionierzy. Za nic mają wszelkie ograniczenia.

Następnie wybierasz mapę lub świat, po którym będziesz się poruszać i niezaprzeczalnie jakąś misję do wypełnienia. Nie może być nudno, więc cel gry będzie całkiem przydatny. Przecież kiedy już go osiągniesz, będziesz mógł być chociaż odrobinę z siebie dumny. A po drodze odbędziesz wiele przydatnych lekcji.

W wirtualnej rzeczywistości musisz też „kimś” być. Do wyboru masz więc wiele postaci o określonych predyspozycjach oraz umiejętnościach, które będziesz rozwijał w trakcie bitew. Co interesuje akurat ciebie? Jesteś wojownikiem, magiem czy elfem? Możesz być kim tylko zechcesz. Ograniczeń w sumie nie ma, prócz dostępności postaci w danym świecie. Czasem trudno się zdecydować, bo każda rola jest przecież w jakiś sposób atrakcyjna. Inny wybór broni, zestawy zaklęć, zamki, krainy czy skills.

I tu niespodzianka. Masz przecież nieograniczoną ilość czasu. Byłoby bardzo nudno przejść jedną czy wszystkie interesujące cię gry pod tą samą postacią. Dlatego jest ich wiele. Wyobrażasz sobie biegać wieczność po tej samej mapie jako, na przykład, wojownik? Czy nawet Szaman? Po jakimś czasie znałbyś już każdy skrawek ziemi, nie byłoby miejsca, którego byś nie odwiedził, poznał, zasmakował. Nie pozostałaby już żadna opcja do odblokowania, wszystkie możliwe levele na postaci zostałyby wbite i zebrane wszelkie dostępne artefakty.

Dlatego, gdy nie uda ci się skończyć gry, zawsze możesz zacząć od początku, już jako inna postać. A może sam zechcesz przejść te same plansze jako ktoś inny, używając innej broni i zaklęć. Możesz kreować swój udział w tej grze tak, jak tylko ci się podoba.

A co jeśli podobnie twoja dusza może sobie wybierać opcje doświadczenia z nieskończonego pola możliwości? Przyjmuje zawsze jakąś rolę do odegrania, zestaw cech wyjściowych, umiejętności, które może rozwijać oraz cel, jaki ma osiągnąć w trakcie tej wędrówki. Zapewne obiera też najwyższy możliwy poziom rozwoju, do jakiego będzie chciała dojść pod tą postacią. To wyzwanie, a jednocześnie świetna zabawa we wbijanie leveli. Żyjesz i już tylko tym ekspisz! Gdy dusza już osiągnie swój cel, zwyczajnie robi log out z tego świata i szuka sobie kolejnego.

A teraz przejdźmy do samej gry. Nie jest to skomplikowane. Jak już wspomniałam, posiadasz pewien zestaw potencjalnych umiejętności do wykształcenia oraz cel, którego osiągnięcie kończy twoją misję lub akurat tę grę. Czasem poprzedzamy jej rozpoczęcie treningiem. Możemy też grać z komputerem. To jednak wcześniej czy później staje się monotonne. Aby gra była ciekawa i wyglądała autentycznie, potrzebujemy innych graczy. Wówczas pojedynki są bardziej emocjonujące. Jak w życiu. Czy zdarzyło ci się jednak denerwować na innych uczestników, gdy przegrałeś jakąś bitwę? Gdy poniosłeś porażkę w realizacji misji, bo ktoś cię „zabił’? Może obwiniałeś wtedy innego gracza?

Pamiętaj, że za postacią, która z twojego punktu widzenia cię pokonała, stoi człowiek taki sam, jak ty. On tworzy postać, nadaje jej atrybuty i jak ty wykształca swoje umiejętności. Przecież nawet wtedy, gdy przegrywasz bitwę, dostajesz punkty doświadczenia. Uczysz się również czegoś o swojej postaci. Wiesz już, jakich dodatkowych umiejętności potrzebujesz. A może zaczynasz poszukiwać nowych zaklęć bądź broni, by być lepiej przygotowanym do kolejnego pojedynku. Twoja przegrana tak naprawdę nie jest porażką. Jest tylko lekcją, dzięki której wiesz, czego ci brak, aby twoja postać była coraz lepsza i bardziej wartościowa. To nie jest odpowiedzialność innych graczy, lecz twoja, aby ją rozwijać i osiągnąć wyższy poziom wtajemniczenia.

I tak wszyscy gramy, ucząc się od siebie nawzajem i zdobywając doświadczenie. Tak naprawdę gry w życie nie można ani wygrać, ani przegrać. Chodzi o to, aby dobrze się bawić razem z innymi użytkownikami twojej wirtualnej rzeczywistości, którą sam sobie wybrałeś. Dobra wiadomość jest taka, że nawet jeśli postać umiera lub kończy misję, ty przecież nadal istniejesz. I masz zupełną wolność wyboru, w co i z kim będziesz grał dalej.

Inspiracją do napisania tekstu były wykłady Abrahama Hicks’a oraz wybrane teorie rozwoju osobistego i duchowego.