loader gif

Dlaczego kochamy?

Dlaczego kochasz?

Bardzo poruszył was post o miłości. Mam w tej materii bardzo rozległe doświadczenia, począwszy od odrzucenia, porzucenia a na harmonijnej relacji kończąc. Ale czy kończąc?
W zasadzie nawet kiedy jesteś w stabilnej, harmonijnej relacji, to nie zwalnia cię od brania za nią odpowiedzialności każdego dnia. A tak naprawdę od dbania o samego siebie w relacji, by ta relacja mogła się rozwijać. Bo miłość w relacji trzeba podsycać, tulić, obserwować jak bardzo się zmienia i płynąć wraz z nią, nie żałując tego, że staje się inna, lecz ciesząc każdym jej etapem. Bo miłość w relacji zależy w gruncie rzeczy od tego, jak bardzo kochasz siebie by zwolnić twojego partnera od obowiązku kochania ciebie.
Brzmi szokująco?
Być może…
Wiele osób pisze do mnie o swoich doświadczeniach, często trudnych. Piszą, że pragną miłości.
Każdy potrzebuje miłości. To naturalne. Czasem jednak ludzie mylą miłość z potrzebą bycia kochanym.
Z tego stanu świadomości wychodzimy właśnie z przekonania, że chcemy być kochani i zobowiązujemy drugą osobę do tego, by to ona tę miłość nam dała. Potrzebujemy być kochani, bo być może poczujemy się wtedy więcej warci? Bo może poczujemy się piękniejsi? Bo może przestaniemy się oceniać? Bo może nie będziemy już zasilać z tak żałosnym poczuciem małżeńskiego rynku wtórnego?
Przyczyn może być wiele. Generalnie każdą z nich odczułam w moim doświadczeniu.
Ale w tym stanie świadomości tracimy z oczu drugą osobę. My nie chcemy kochać, nie chcemy nic dać, ale chcemy często po prostu wziąć sobie miłość od kogoś, by czuć się mniej beznadziejnym…
Znasz to?
Dlatego jeśli naprawdę chcesz zbudować wartościową relację opartą na miłości, musi to być miłość z właściwych przyczyn.
Jak ją rozróżnić?
Możemy podejść do tego praktycznie.

Obejrzyj mój film na YT „Miłość z właściwych przyczyn”.