loader gif

Kwantowy przepis na życie: ocenianie

W świecie szeroko pojętego rozwoju osobistego i duchowego często da się słyszeć: nie oceniaj. Bądź nawet „tak jak oceniasz kogoś, tak i Ty zostaniesz oceniony”. W skrajnych przypadkach, jak zauważyłam, bywa, że i lekko żartobliwa opinia bywa odczytana przez kogoś jako przejaw zła wcielonego wypełzającego niczym kąśliwe węże z czyichś ust. Przyjrzyjmy się zatem definicji oceny według najbardziej wiarygodnego na świecie źródła wiedzy, czyli Słownika Języka Polskiego PWN. Według tego oto źródła ocena to:

1. «opinia o czymś lub o kimś dokonana w wyniku analizy»,
2. «określenie rozmiaru lub zakresu czegoś»,
3. «określenie materialnej wartości czegoś»,
4. «umowny sposób zakwalifikowania pracy i postępów ucznia lub studenta».
Zatem idąc tym tropem, oceniani są uczniowie, jeśli chodzi o ich wyniki. Jednak skoro jest to umowne, wynika zazwyczaj z jakichś ustanowionych przez daną instytucję standardów. W związku z czym niedostateczny nie będzie równy nigdy innemu niedostatecznemu, a celujący nie dorówna innym celującym. To ocena subiektywna, w którą może wkraść się błąd, zaniedbanie czy nawet mogą ją zaburzać emocje zaangażowanych w proces oceny istot człowieczych.
Dalej oceniamy wartość materialną rzeczy, a więc dóbr wszelakich, których człowiek z gruntu, żeby nie mówiąc pazerny, bo już wtedy ocenię :), po prostu zgodnie z zasadami ekonomii chce mieć coraz więcej. Mędrzec jakiś powiedział także, że na tym świecie wszystkiego jest pod dostatkiem, by zaspokoić potrzeby żyjących na nim ludzi, lecz to zawsze będzie za mało, by zaspokoić zachłanność jednostki. I tak mamy nic nie warte kartonowe pudła, w których śpią bezdomni, ale i wille z basenami i kortami, w których mieszkają zamożni. Jedni od drugich nie różnią się wartością, lecz stanem posiadania. Zdaje się, że też bywa to mylone w dzisiejszych czasach.
Ocenić także możemy wysokość drzewa, zakres słyszalności, rozmiar ubrania, choć wszystkie panie przecież noszą co najwyżej rozmiar M. Więc tu się wiecznie mylą w fabrykach na tych metkach, na złość chcąc zrobić i do diet nas zmusić. Przez co biegamy blisko bądź daleko, by potem ocenić ile centymetrów nam ubywa w obwodzie. Najczęściej jednak głowy, która chudnie od zamartwiania się z powodu sztywnych kanonów mody.
W końcu wyrażamy OPINIĘ o kimś lub czymś, którą poprzedza proces jakże dogłębnej ANALIZY. Zdarzy się nam wówczas wyrazić osąd, lecz według pewnych społecznie akceptowanych standardów, ocena pozytywna jest okej, ale negatywna jest już paskudnym OCENIANIEM. Spójrzmy zatem jaki paradoks: ocenianie pozytywne jest dobre, ale ogólnie ocenianie jest przecież złe i nie powinniśmy oceniać. Najlepsze hity to teksty typu „ty oceniasz, z człowiekiem, który ocenia nie ma sensu rozmawiać, bo to świadczy o tym, że jest zły”. I w ten oto sposób, na podstawie niezweryfikowanego jako prawda lub fałsz wycinka rzeczywistości, ten, który brzydzi się oceny, ocenia drugiego oceniającego. Koło się zamyka a lisek gryzie własny ogonek ze złości na samego siebie.
Zatem, czy jeśli czyjeś zachowanie wobec nas odbieramy jako ujmę, mamy prawo nazwać go podłym? Nie do końca jest to prawdziwe. To jego zachowanie, a nie sam człowiek jest podły. Oddzielić należy to, co człowiek czyni, od tego, że cały czas jest człowiekiem, istotą ludzką w takim samym stopniu wartościową jak każdy inny homo sapiens. Po pierwsze, w każdym tkwi coś, co sprawia, że przykładowo bawią go plotki, wyraża się złośliwie, wywyższa się czy reaguje agresywnie. Ty zaś nie wiesz, co to jest i zwyczajnie najprościej oceniasz go jako takiego czy owego. Jednak każdy ma za sobą jakąś historię. Nie widzisz nigdy pełnego obrazu. Nie wiesz, czego ten człowiek doświadczył, co uczyniło go takim, jakim się stał. Być może nie potrafi spostrzec, że rani. Najprawdopodobniej sam jest pełen ran, co sprawia, że zachowuje się w taki sposób. Jeśli ktoś plotkuje, to być może jego życie jest zbyt nudne, skoro życie innych ludzi jest dla niego bardziej interesujące. Zakrywa to więc plotkami, by udowodnić samemu sobie, że jednak ktoś jest od niego gorszy. Jeśli jest złośliwy, to być może sam źle czuje się ze sobą. Chce udowodnić sobie, że potrafi być mądrzejszy od innych. Jeśli jest agresywny, to się boi, że nie dostanie tego, czego chce. Czuje się zagrożony. Zupełnie jak pies, gdy warczy gotowy do obrony. Jeśli się wywyższa, może mieć niskie poczucie własnej wartości i odgrywa pewną rolę, próbując przekonać siebie i innych, że wart jest więcej, niż w głębi duszy czuje, że jest. A może chełpi się tytułami lub swoimi bogactwami, by podnieść swoją wartość w oczach innych. Przykłady można mnożyć. To nie znaczy, że ci ludzie są źli. To znaczy, że mają swoje historie, które założyły im na oczy właśnie takie filtry. Pewnie opisano je w książkach, ale na co dzień nie masz czasu czytać między zupą pomidorową a nastawieniem pralki przed powrotem dzieci ze szkoły.
Po drugie, jeśli czujesz się urażony, gdy ktoś ocenia ciebie, to znaczy, że zostałeś celnie trafiony. Tu może wzbudzam twój bunt. Ale pomyśl przez chwilę. Jeśli ktoś nazwie cię głupim, a ty wiesz, że to nie jest prawdą, czy przejmiesz się tym? Nie. Ta opinia uleci z wiatrem ze wschodu na zachód pozostawiając na twoich ustach uśmiech. Jeśli ktoś nazwie cię biednym dzieckiem ze wsi, a ty rzeczywiście mieszkasz na wsi i masz z tego powodu kompleks, nie uwierzysz mu? Uwierzysz. I poczujesz się z tego powodu najprawdopodobniej fatalnie. Żadna opinia nie dotknie cię, jeśli sam w nią nie wierzysz i WIESZ, że nie jest prawdziwa, a ktoś zbudował sobie mylny obraz twojej osoby na swój własny obraz świata. Przyjmujesz do serca gorzkie dla ciebie oceny tylko wtedy, gdy w głębi duszy tak samo surowo sam siebie oceniasz. Bo w pierwszej kolejności jesteśmy sami dla siebie najbardziej surowym sędzią. Jednak te błędy myślowe możemy poznać dopiero wtedy, gdy ktoś nam je pokaże. Gdy nadepnie nam na odcisk tak mocno, aż wypłynie ukryta i sprawiająca ból ropa niewiedzy. Mike Dooley pisał, że jesteśmy jak pomarańcze. Gdy ją zgniatasz wypływa z niej sok. Nie wydobywa się na zewnątrz nic, czego nie ma wewnątrz. Tak jest też z nami. Emocje, jakie z nas wypływają w wyniku tych interakcji są nasze. Nie należą do innych ludzi. To oni pozwalają nam dostrzec sok, który z nas wypływa.
Nikt więc nie jest zły ani podły. Wszyscy wzajemnie uczymy się dzięki sobie. Raz jesteś uczniem, raz mistrzem dla kogoś innego. Jeśli nie potrafisz tego dostrzec już teraz, rób to stopniowo, małymi kroczkami.
Z wyższej perspektywy bądź obserwatorem innych ludzi i swoich emocji. Każde zachowanie jest informacją dla ciebie. Zadaj sobie pytanie, dlaczego cię to boli? Co sprawia, że dokładnie tak się czujesz?
Zanim ocenisz kogoś, zadaj sobie pytanie, czy to jest prawda? Czy jesteś w stanie to udowodnić? Czy to nikogo nie zrani?
Wyjdź na przeciw innym ze zrozumieniem. Wprawdzie nikt nie musi cię lubić, bo nie jesteś ciastkiem z kremem. Ale być może stając się bardziej wyrozumiałym dla siebie i innych sprawisz, że życie stanie się o wiele przyjemniejsze.
Jak by to było, gdybyś każdego dnia odkrywał coś nowego w sobie i swoim życiu?