Piechotą do piekła
Zastanawiałeś się kiedyś, czym jest piekło? Albo gdzie ono leży? Czy jest to może bliżej niezidentyfikowane miejsce gdzieś pod ziemią, gdzie rogate diabły gotują nikczemnych ludzi w kotłach ze smołą? A może paradoksalnie leży gdzieś pomiędzy gwiazdami? Mogą to być też tylko współrzędne innego wymiaru w czasoprzestrzeni. Nie wiem. Nikt mi tego nie pokazał, nie udowodnił jak wygląda. Będzie tym, czym uważam, że jest.
Jedno wiem na pewno. Że jestem w stanie stworzyć sobie piekło na zawołanie w swoim życiu tu i teraz. To ode mnie zależy, co zrobię. Mogę wybrać bycie asertywną albo pełzanie przed kimś jak robal z nadzieją, że mnie jednak nie rozdepcze, żeby nakarmić swoje wygłodniałe ego. Mogę pójść poleżeć na łące albo przyjąć, że odpoczynek w ogóle mi się nie należy i niczym koń w chomącie – nie ubliżając koniom, bo to zacne zwierzęta – orać na ugorze w robocie, którą lubię albo modlę się, żeby po poniedziałku nastawała od razu sobota. Mogę zobaczyć w lustrze wyjątkową i piękną istotę albo porównać się do „sfotoszopowanych” kobiet w magazynie, co zaskutkuje zapewne przepłakaną nocą, katorżniczą dietą albo i chęcią założenia sobie foliowej torby na głowę. Tudzież okrycia się plandeką, żeby mnie broń bułkę nikt nie zauważył. Mogę odkryć pewnego dnia, że tracę czas i zamiast spełniać swoje marzenia, to spełniam nieustannie czyjeś, bo się boję jakiegoś mitycznego gromu z nieba, który na pewno we mnie trafi jak tylko złamię jakąś zasadę, wyjdę poza schemat albo wyrażę swoje zdanie. I oby, bo smutna byłaby perspektywa obudzenia się dopiero na łożu śmierci, otoczona przez wnuków pochlipujących pod nosem – oczywiście dlatego, że żyję za długo i nie mogą się doczekać spadku – i dopiero wtedy stwierdzić: wiecie, że babcia zawsze chciała nauczyć się tańca na rurze? Wyobrażam sobie szok gawiedzi. I minę księdza z zapamiętaniem udzielającego ostatniego namaszczenia. Ubaw po pachy.
Nie ma nieba gdzieś tam i piekła owam (według mnie). Jest o wiele bliżej. Niosę na plecach worek pełen możliwości. W zależności od tego, jak przycisnę, to wypadnie z niego pęk klątw i nieszczęść albo radość i siła do spełniania marzeń. Szkoda czasu na szukanie dziury. Szklanka jest do połowy pusta czy pełna? Ja bym zapytała, czy szklanka w ogóle istnieje?