loader gif

Duchowość z mojej perspektywy

Zawsze byłam „duchowa”…

W przeszłości miało to inne wymiary. Jak byłam mała prasowałam szarfy w kościele i marzyłam, żeby sypać kwiatki na procesji. Ale nigdy mnie nie wybrano, więc to marzenie nigdy się nie spełniło. Dzień pierwszej komunii świętej był dla mnie najważniejszym dniem w życiu. Najważniejszy zawsze był dla mnie Bóg. Miałam nawet taki pomysł, żeby zostać zakonnicą, by móc mu służyć, wypełniać moją duchową misję. Ale jakoś tak wyszło, że się zakochiwałam…
*
Kiedy byłam mała siadałam za stodołą i śpiewałam Bogu piosenki. Towarzyszył mi tylko mój pies Dżeki. On jakoś to wszystko świetnie kumał. Niestety umarł jak miałam 14 lat. Ale długo mnie wspierał.
*
Zastanawiałam się będąc nastolatką, dlaczego nikt nie myśli jak ja? Dlaczego nikt nie szuka prawdy, nie zadaje sobie pytań odnośnie tego, kim jestem i po co tu jestem? Jak działa wszechświat? Ale tylko mi się zdawało, bo dzisiaj wiem, że takich ludzi jest wiele.
*
Wybrałam drogę nauki. Zostałam ekonomistą, specjalistą od zarządzania, pisałam artykuły i prowadziłam badania, wyjeżdżałam na staże i uczyłam się języków. Ale nie czułam się spełniona. Wewnątrz mnie coś krzyczało, że to nie jest to, co powinnam robić, to nie jest to, co powinnam pisać.
*
Nikt prawie nie znał mojej tajemnicy. Tajemnicy tego, co wiem, co czuję, co widzę w świecie i innych ludziach. A ja to ukrywałam. Bo się megastycznie bałam i wstydziłam.
*
Opanował mnie program wstydu. Z jakiegoś względu wstydziłam się tego, że można wierzyć, że można poszukiwać odpowiedzi, że duchowość jest ważna, jeśli nie najważniejsza. Próbowałam to ukryć i zająć się czymś innym.
*
Ale prawdy serca nie da się zakopać, bo będzie wszelkimi sposobami chciała być po prostu przeżyta. A ja chciałam żyć prawdziwie. I choć podejmowałam wiele kroków, zaczynałam pisać blogi, zakładałam strony, to ich nie kończyłam – bo się wstydziłam swojej duchowości.
*
Cztery lata temu, kiedy moje życie tak się oczyściło, że stało się pustą kartką do zapisania, chciałam odpowiedzi. Chciałam wiedzieć, po co to wszystko, czemu to służy, czemu zostałam sama i siedzę w pokoju bez okien w obcym kraju wśród obcokrajowców, skoro i tak nie czuję, że to jest to, co daje mi szczęście? I wiesz co zrobiłam?
*
Ułożyłam sobie modlitwę. Mam ją do tej pory. To co wtedy zrobiłam to weszłam do Kroniki Akaszy i uzyskałam mnóstwo odpowiedzi, których wtedy nie rozumiałam. Między innymi, że przede mną są dwie drogi i wybiorę jedną. Że będę uczyć ludzi jak kreować z serca.
*
Wtedy zupełnie nie miało to dla mnie sensu. Nie rozumiałam samych sformułowań. Nawet stwierdziłam, że mi odbiło. Ale odpowiedzi okazały się prawdziwe, bo poznałam ludzi, którzy doprowadzili mnie do metod kwantowych, dotarłam do koherencji serca i pracując ze swoimi śmieciami z głowy zmieniłam wszystko to, co chciałam zmienić. Potem często używałam swojej modlitwy i zawsze zyskiwałam większe zrozumienie tego, co robię, co się dzieje i jak mi to służy na drodze rozwoju. Aż poznałam oryginalną, przekazaną przez Majów, której używam dzisiaj.
*
Nigdy okoliczności nie są idealne, ale są takie, jakie najbardziej nam służą. I w to wierzę i lubię ten program. Bo dzięki niemu się rozwijam i szukam zawsze swojej prawdy. Sprawdzam wiele poglądów, zdań, badań, zanim stwierdzę, czy to przyjmuję. Sprawdzam, co działa na mnie i co mi służy, zanim podzielę się tym z kimś innym.
*
I wierzę, że my mamy w sobie potencjał do tego, by być takim, jakim chcemy być. Że my jesteśmy wszystkim, co najlepszego moglibyśmy stworzyć w naszym życiu. Wyuczone wzorce postępowania, przyjęte wierzenia sprawiają, że ograniczamy sami swoją moc i czasem czujemy, że nie ma dla nas ratunku.
*
Jedyną osobą, która zna cię najlepiej albo jest w stanie poznać, jesteś ty sam. I bez działania, przez wewnętrznego pragnienia pokonania swoich własnych barier, lęków, ograniczeń czy wstydu, nic się nie zadzieje, choćbyś miał tysiąc magicznych różdżek. Ty musisz działać, by cokolwiek mogło zadziałać w twoim życiu.
*
I wiesz, każde moje słowo, cokolwiek napiszę lub zrobię, jest moim wewnętrznym uzdrowieniem. Jest uzdrowieniem mojego wstydu przed tym, by być tym kim jestem. By być taka duchowa jak jestem. By pracować nad równowagą pomiędzy tym co materialne i duchowe. By się tym dzielić, bo widzę, że to jest bardzo ważne.
*
Dlatego dziękuję ci, jeśli coś skomentujesz, bo mnie znalazłeś czy znalazłaś. Bo jesteś na przykład na etapie swojego przebudzenia i duch święty rzuca w ciebie stronami, książkami i wiedzie po meandrach Internetu. I chcę ci powiedzieć, że kimkolwiek jesteś, jesteś ok. Wszystko, co czujesz, też jest ok. I wkrótce odkryjesz, jakie życie potrafi być magiczne, gdy żyjesz z poziomu równowagi serca i umysłu, gdy tworzysz z duszy, a nie z narzuconych przez świat definicji szczęścia.
*
I tak wyglądałam, gdy spontanicznie sięgnęłam do moich duchowych zasobów. Nie wiedziałam, że je mam, że mogę to zrobić. Ale tego potrzebowałam.
*
Tak wyglądałam wchodząc na ścieżkę dzielenia się i odklejania z siebie warstw lęku.
I mogę być, kim chcę. Ty także.
*
Ty tworzysz swoje życie, współkreujesz je z innymi ludźmi i wszystkim, co cię otacza.

Więc nie wątp nigdy, że masz w sobie moc, która drzemie i czeka, aż z niej skorzystasz.