loader gif

Maski

Każdy zakłada czasem maskę.

Nasze życie to nieustanne balansowanie pomiędzy akceptacją i odrzuceniem, otwartością i wycofaniem, miłością i lękiem. Bywa, że chcąc zdobyć coś, czego nie mamy, wchodzimy w rolę zdobywcy podążającego drogą chwały. Bywa, że boimy się coś stracić, więc by nie pokazać słabości, maskujemy ją szorstkością czy nieugiętością.

Czy naprawdę nie potrafimy być Prawdziwymi Sobą? I co to właściwie może oznaczać? Przecież cały czas jesteśmy SOBĄ, nie możemy być kimś innym. To prawda, jednak często nasze zachowania są do bólu uwarunkowane. Według nowej biologii i paradygmatu łączącego fizykę kwantową oraz mistycyzm, gro naszych reakcji jest automatyczną interpretacją zdarzeń, która stymulowana jest przez naszą pamięć komórkową.

Wszystkie nasze doświadczenia zwyczajnie się dzieją, są neutralne, ale to my nadajemy im znaczenie. Etykiety i nasze własne interpretacje mogą nam przynosić zarówno radość jak i ogromny ból. Doświadczenia, które skojarzymy z negatywnymi emocjami i nadamy im taką wartość, zostają zapisane w osobistym polu informacyjnym – począwszy od pojedynczej komórki. To tworzy wzór, który staje się dalej źródłem przekonań i filtrów, przez jakie postrzegamy w tu i teraz.

Wystarczy minimalne podobieństwo do sytuacji z przeszłości, a nasza podświadomość zignoruje wszelkie różniące się okoliczności wychwytując tylko to, co już poznała. Zadaniem jej jest nas chronić, by po raz kolejny nie doświadczyć stresu, bólu czy cierpienia. Jest jak małe dziecko, które bardzo dosłownie odbiera to, co widzi lub słyszy, jednak jej odbiór przez szkło istniejących wzorów, jest niepełnym obrazem. Nie można jej za to winić. To tylko niewinne dziecko, które się lęka i broni.

Wzory w naszych polach, będące zlepkiem energetycznym strachów i lęków, oddzielają nas od naszej własnej prawdziwości, od naszej duchowej esencji, która jest czysta i pełna bezwarunkowej miłości. Powodują, że nieświadomie podążamy za iluzją lub sami ją tworzymy. Tylko będąc świadomym i zwracając się w kierunku naszego serca, możemy zmienić te wzorce. Bo żaden z nich nie jest nam dany na zawsze, niezmienny i zapisany w kamieniu. Wszystko jest informacją.

I mnie dopadł ostatnio mój taki wzorzec. Męczył okrutnie, nie pozwolił mi na wychodzenie z poziomu miłości, lecz wpędzał w lęk. Obserwowałam siebie i wyprowadziłam się na spacer. Dedykowany spacer, którego celem była rozmowa ze sobą. Każdy mój krok miał za zadanie rozplątywać wzór i pozwolić mi zrozumieć. Mimo, że nie stworzyłam sobie do tego przyjaznego środowiska, bo poszłam w nocy do lasu i napotkałam szwędające się stada psów, które poburkiwały na mnie zdziwione, każdy oddech stawał się lżejszy a ja wręcz czułam, że idę w kierunku światła. Co prawda, było to światło latarni, ale stało się symbolem mojego wewnętrznego słońca.

Zadawałam pytania, jeśli miałabym wiedzieć, co w tym jest dla mnie ważnego, to co by to było? Co bym dostrzegła i zrozumiała? Jakie informacje są dla mnie rozwiązaniem i wskazówką? Nie potrzebuję i nie chcę tego wzoru, bo on mi nie służy. Jak by to było, gdyby spełnił już swoją rolę i po prostu się zmienił?

Tak dzisiaj weszłam w rolę pani domu i rozwieszając pranie przełączyłam kanał w telewizorze. I nigdy do tej pory nie trafiłam na tym kanale na ten stary serial o tej porze. Niektórzy pamiętają może nieco zwariowaną Dharmę i jej zdrowo rozsądkowego męża prawnika – Gregga. Przed moimi oczami zamajaczyła scena, gdy Gregg zwraca się do Dharmy:

– Gdy mówisz prosto z serca, emanujesz swoim wewnętrznym światłem.

Takie przesłanie serialu komediowego zwróciło moją uwagę, więc oglądałam dalej. Dharma kandydowała do rady miasta. Spotykała się z różnymi grupami ludzi i za każdym razem dostosowywała swój wygląd i słowa do tego, co dana grupa ludzi chciałaby usłyszeć. Szafowała ich wartościami, by zdobyć ich przychylność i głos. Ubierała wiele masek, od żony bogatego prawnika, córki hipisów, przez zatroskaną losami seniorów wnuczkę, zwolenniczkę mniejszości seksualnych, po wierną republikankę. W końcu jej ciało zaczęło się buntować.

Wyskoczyły jej na twarzy ohydne pryszcze, spuchło oko, wyrósł garb i zaczęła kuleć. Dopiero, gdy wyglądała jak Quasimodo, dotarło do niej, że nie słuchała sygnałów biegnących z jej ciała. Przyznała się przed wszystkimi, że skłamała, by zdobyć sympatię innych ludzi.

Przykład może przerysowany. Wybory oczywiście przegrała, ale paradoksalnie wygrała sama ze sobą, bo wyzdrowiała. Stała się na powrót sobą, prawdziwą, bez potrzeby walki o uznanie. Maski przestały być jej potrzebne.

Nie wiem, w jaki sposób zainspiruje to ciebie, ale mi do głowy przyszło jedno: nie chodzi o to, by być lepszym od kogokolwiek, by być przez kogoś lubianym czy akceptowanym i osiągnąć jakąś iluzoryczną nagrodę. To powoduje tylko wewnętrzny konflikt, bo zmusza do obrony przed wrogiem, którego nie ma.

Ciało pokazuje zawsze, gdy walczysz przeciwko swoim własnym wartościom. Aby być zdrowym, trzeba być po prostu najlepszą wersją siebie, lepszą niż byłeś wczoraj, a jutro możesz być lepszy niż jesteś dzisiaj. Bo gdy jesteś prawdziwy, słuchasz i mówisz prosto z serca, emanujesz swoim wewnętrznym światłem. I to światło jest twoim darem dla samego siebie i dla innych.

Niby takie banalne, ale trzeba sobie o tym przypominać. Po to poszerzamy swoją świadomość, by umieć odczytać przydatne dla nas informacje i być coraz lepszym człowiekiem.

ENJOY